top of page

Nie moimi oczyma

Opis konkursu znalazłam na stronie Crossdressing.pl i tutaj cytuję go w całości.

„...W sobotę 25 czerwca 2011r. w klubie Le Garage w Warszawie odbył się Pierwszy Ogólnopolski Festiwal Miss Trans, zorganizowany wspólnie przez Fundację Trans-Fuzja i klub Le Garage. Gratulujemy wszystkim uczestniczkom, które miały odwagę wystąpić na scenie przed zgromadzoną publicznością oraz obiektywami kamer i aparatów. Nie obyło się bez wpadek organizacyjnych, takich jak niejasne kryteria uczestnictwa, nieprofesjonalne jury oraz nieczytelne zasady oceny kandydatek - ale jeśli potraktujemy całe wydarzenie w kategoriach zabawy, to jesteśmy pewni, że wszyscy świetnie się bawili, a przecież o to właśnie chodzi :)

 

Recenzja Niny, która była gościem Festiwalu

Byłam, oglądałam... Mnie się podobało.

Ale o tym, że nie jesteśmy w Tajlandii, to chyba nie trzeba nikomu przypominać. Gdyby mogły startować drag queens, to z pewnością Kim Lee - prowadząca i zarazem dyrektor festiwalu - byłaby faworytką. Ale to nie były wybory Miss Drag Queen... Wybory miały wyłonić najbardziej wiarygodną w swej codziennej kobiecości osobę transpłciową. Ja rozmawiając z organizatorami zrozumiałam, że chodziło nie o urodę czy super stroje, ale właśnie o tę wiarygodność w wersji na co dzień i wersji wieczorowej. I to nie taką wersję wieczorową, jaką podczas swych występów prezentowała wspaniała, zjawiskowa Kim Lee, ale taką do teatru czy wieczorne wyjście do restauracji. Taką wersję zaprezentowała najlepiej, moim zdaniem, zwyciężczyni, Vicky oraz Miss Publiczności - Edyta. Jeśli chodzi ogólnie o styl, elegancję i błyskotliwość podczas odpowiedzi na pytania, to dla mnie faworytkami były również: młodziutka Vanessa i Mirjam. Całkiem nieźle prezentowała się wizerunkowo Natalia w stroju codziennym, szkoda, że ”zjadły” ją nerwy i nie wystąpiła w drugiej odsłonie wieczorowej. Moim kolegom gejom podobała się Nicola, Telimena czy Biu. Nie jestem gejem, ale rozumiem ich preferencje - u tych kandydatek nie zauważyłam krztyny kobiecości. To są faceci przebrani za kobiety. - Nicola - fakt - ładny, młody chłopak w makijażu i peruce, ale wierzę, że dla gejów może być atrakcyjny. - Telimena, Marysia - kompletny brak stylu i niezrozumienie idei konkursu - przebrane krzykliwie, a nie ubrane jak kobiety. - Monica - kipiąca kobiecość chociaż dosyć ”puszysta” - delikatnie mówiąc, ale zbyt hałaśliwa i ekspresyjna jak na nasze polskie warunki, w stylu taka amerykańska ”keep smiling”. - Karolina - kompletne nieporozumienie: śliczna ”laska”, zgrabna i ładna, ale niestety niezrównoważona psychicznie (już po zakończeniu konkursu podczas dalszych zabaw pod koniec imprezy w klubie prezentowała na scenie nago swoje wdzięki w wyuzdanych pozach). Nie pasowało to do wizerunku zwykłej kobiety, za jaką chciałyby być uważane takie transki, jak ja czy inne, które znam. - Marianna - bardzo spokojna, wyważona, gdybym spotkała ją na ulicy, nie zgadłabym jej przeszłości. A tak w ogóle, to mimo pewnych wpadek organizacyjnych, oceniam festiwal bardzo pozytywnie. Dobrze, że pojawił się wśród imprez osób nie hetero normatywnych. Myślę, że za rok będzie jeszcze lepiej...”

Śmiało mogę powiedzieć, że było.

Nie mogę odnieść się do tego opisu, bo mnie tam po prostu nie było. W tym czasie, gdy rozstrzygał się wybór pierwszej polskiej Miss Trans, ja także przeżywałam ważne chwile. Świeżo sprowadzona do Poznania, szukałam akurat dojścia do ludzi z klimatów, które mnie pasjonowały. Być może akurat tego wieczora byłam w nowo odkrytym przeze mnie klubie, w którym widziałam pierwsze w moim życiu występy Drag Queen i pierwszą osobę trans, która w tym klubie pracowała. Czyli w dwóch odległych miejscach, mniej więcej w tym samym czasie, działy się wydarzenia, które tak mocne piętno odcisnęły na moim, jeszcze w tym momencie nie odkrytym, nowym życiu.

Na opis konkursu trafiłam kilka miesięcy później. Jakie były moje wnioski, możecie przeczytać w opisie mojego udziału w konkursie Miss Trans 2012. Ale jak tylko zobaczyłam ten opis i obejrzałam zapisy wideo, wiedziałam, że chciałabym tam się znaleźć. Nie zdawałam sobie jeszcze wtedy sprawy z tego, że uda mi się to marzenie spełnić. Dzisiaj, z perspektywy długiego czasu, mogę spróbować zrobić małą analizę tego pierwszego konkursu. Wiem już, ile odwagi musiały mieć w sobie te dziewczyny, które wyszły wtedy na scenę. Pierwszy konkurs, być może dla niektórych z nich pierwsze wyjście przed publiczność. Także sama organizacja. Zero doświadczenia. Wzorce z Dalekiego Wschodu nijak mają się do formy i możliwości naszego konkursu. I wcale nie o to chodzi, by papugować. Wspaniałe jest to, że nasz konkurs ma już swoją własną formę, która rodziła się w bólach, krytykowana na każdym kroku przez tych, „co wiedzą lepiej”. Ale wbrew wszystkiemu, konkurs się dobywa i rozwija. Nie byłoby tego bez tytanicznej pracy ludzi, którzy zorganizowali tą pierwszą edycję. Ale przede wszystkim bez cywilnej odwagi dziewczyn, które wyszły wtedy na scenę. Największe podziękowania należą się właśnie Wam, bo gdyby Was nie było, zapewne nie byłoby kolejnej edycji, bez której nie wiem, gdzie byłabym dzisiaj. Piszę to szczerze i głęboko w to wierzę. Nie wiem, czy znalazłabym siłę, by iść swoją drogą. Widać tak miało być. Wy stawałyście na scenie, a ja odkrywałam świat trans w niszowym klubie. Dwa początki, jakże różne, ale prowadzące w tym samym kierunku.

bottom of page